_

_

NEW!!!!

Brak komentarzy
Kochani mój blog został przeniesiony pod nowy adres...http://www.fitandkidbyweronika.pl/ Zapraszam was!!!! Dwa nowe posty przed wami :D
Macierzyństwo to ogromna przyjemność, ale i mordęga. Nie lukrujmy tych przykrych chwil kiedy jedyne o czym marzysz to spokojne samotne zrobienie siku, a dłuższa kąpiel w wannie wydaje się odległa jak szczyt Mout Everes. Jedną z kilku przeszkód jaką napotykałam na początku  to zrozumienie małego człowieka. Tak na prawdę nie wiadomo co z taką małą "glizdą" zrobić. Głównie śpi, ssie, robi kupę, siku i od początku. Ha...prawie zapomniałam... ma jeszcze tryb płaczu. W głowie roiło mi się, że jako Matka Polka muszę zawsze mieć odpowiedzieć na każde jęknięcie małego prezesa. Moja frustracja sięgała zenitu, gdy płacz malucha nie mijał po zaspokojeniu jego podstawowych potrzeb. "Przecież dałam jeść, przewinęłam, dałam smoczek i przytuliłam" co jeszcze mogę zrobić. Moja pewność siebie spadła do zera, gdy dowiedziałam się, że cyt. " nie stymulujesz dodatkowo dziecka?! My już chodzimy na BabyJazz i EnglishBaby". Spoglądając na mojego niespełna 10 miesięcznego Starszaka zgłupiałam. Od urodzenia ćwiczę z maluchami, ale nie sądziłam, że muszę z nim już chodzić do szkoły.
Błagam nie dajmy się zwariować. Jeśli masz ochotę, możesz zapisać się na nawet na naukę czytania języka Esperanto lub pływanie, proszę bardzo.  Sama staram się wspólne korzystać z basenu i ćwiczyć kiedy tylko mogę. Chciałam wam opowiedzieć o możliwościach zabawy z niemowlakiem w pierwszym roku życia. Zbierając materiały nie sądziłam, że tak nie wiele się pisze się o "zabawie". Pełno w sieci artykułów o rozwoju i kamieniach milowych Bąbla. Mam nadzieję, że moje spojrzenie będzie wam odpowiadać. Jest to część mojego wykładu ze spotkań FitMam w Trójmiesćie. Naprawdę bycie mamą nawet miesięcznego malucha nie musi być męką. Zabawa jest naprawdę fantastyczna. Nuda wam nie grozi.

Wiek od 0 do 3 miesięcy

- W tym wieku dziecko interesuje się swoim ciałem. Obserwuje swoje stopy i ręce. Odkrywa, że można nimi machać i wkładać do buzi. Razem bawimy się przez wspieranie rozwoju. Wykorzystujemy masaż oraz różne faktury materiałów, w które zawijamy bąbla. Dla dziecka naprawdę fascynujące będzie dotknięcie twarzy mamy lub brody taty. Przypomnę, że początkowo dziecko nie widzi zbyt dobrze więc bliskość jest dla niego bardzo ważna. Oprowadzenie po mieszkaniu lub opowiadanie o otaczających go dźwiękach jest wspaniałą przygodą. Poznawanie ciała dotykając rączką policzka czy kolana będzie bardzo fascynujące. 

Wiek od 3 do 6 miesięcy

- Dużo bardziej aktywne maluchy wymagają więcej uwagi. Zabawa jednak staje się powoli właśnie zabawą jaką znamy. Ulubionym zajęciem malucha jest nadal poznawanie ciała, ale zaczyna dokładniej przyglądać się światu. Zmiany położenia pozwalają na spojrzenie z innej perspektywy np. ułożenie fotelika na podłodze, kanapie czy w siedzisku. Dziecko dowiaduje się w ten sposób, że świat to nie kończy się na twarz mamy czy stopy taty. Świetnym sposobem na wspólne spędzenie czasu to zabawa w "chowanego". Ukrywamy zabawkę i znajdujemy z uśmiechem. W tym okresie dziecko zaczyna śmiać się głośno. To najcudowniejszy dźwięk na świecie. Opowiadanie o gotowaniu czy różnych przedmiotach jest bardzo fascynujące dla młodego odkrywcy. Dzieciaki z radością powtarzają nowe dźwięki i zaczynają z radości krzyczeć.

Wiek od 6 do 9 miesięcy

- Od 6 do 9 miesiąca naszej kreatywności możemy dać upust. W tym wieku maluch uczy się codziennie. Pozornie proste zabawy stymulują jego rozwój. Bawiąc się zdobywa wiedzę o kolorach, dźwiękach, poznaje słowa i doskonali swoje ruchy. Możemy powoli uczyć przez zabawę np. halo przez telefon czy chowanie w dłoniach zabawki z pytaniem "a gdzie jest zabawka". Wspólny czas możemy spędzać na kreatywnym i celowym działaniu np. bawić się rozłączenie makaronu czy słomek. Podawanie dziecku 3 zabawek do rączek wprawia je w zakłopotanie, bo ja tu chwycić 3 zabawki kiedy ma się tylko dwie rączki. Pozwól dziecku na samodzielną eksploracje świata przez spacer po domu czy otwieranie szuflady (jeśli nie ma ta ostrych przedmiotów). Podawanie nowych przedmiotów np. zegar stymuluje jego ciekawość. 

Wiek od 9 do 12 miesięcy

- Maluch staje się bardzo ciekawski. Pojawia się wyobraźnia, a twórcze działanie przybiera na sile. Bąbel bawi się chętnie i zaczyna mieć swoje ulubione zabawki. Doskonale wie czego chce i jest gotowy marudzić ile się da. Można spokojnie wybrać spędzanie czasu na powietrzu już nie tylko spacerując ale np.grając w piłkę lub korzystając z placu zabaw. W tym wieku dziecko będzie już korzystać z zajęć rytmiki czy gimnastyki dla maluszków. Zabawa w budowanie wierzy z kloców jest niesamowicie ciekawa, a rozbicie jej samochodzikiem jeszcze fajniejsze.





Moje "take a break" zdecydowanie troszkę się przedłużyło. Po zakończeniu programu Bikini Body 3/6 sporo czasu zajęło mi dojście do normalnego rytmu. Byłam...Wykończona...Zajechana!!! Ale...ale..
Osiągnęłam kolejny sukces. Bardzo mi na nim zależało i wiele poświęciłam. Wspieranie grupy niesamowitych kobiet było przywilejem, przyjemnością i ogromną odpowiedzialnością.  Walka trwała przez całe 3 miesiące. Przelałam mnóstwo krwi mentalnej i tej dosłownej. Pęcherze na stopach nie pozwalały o sobie zapomnieć. 
I jestem...!!!! Wyleczyłam stopy i ducha.
W końcu mogę powrócić do ukochanego zajęcia, czyli pisania.
W ramach rekompensaty mam dla Was kilka zdjęć z mojego mentalnego urlopu!!! 
Kiedy wy ostatni raz odpoczywaliście?
Ale tak na prawdę. 
Kiedy byliście wstanie powiedzieć "chwilo trwaj". Mając godzinę dla siebie wykorzystaliście ją od deski do deski na własne zachcianki. Każdy potrzebuje minuty oddechu. Bez tlenu nie można żyć, jest to naukowo udowodnione. Wszystkie stworzenia na świecie są uzależnione od tlenu. Człowiek spięty nie jest w stanie prawidłowo korzystać z dobrodziejstw oddechu. Płuca nie rozprężają się dostatecznie, a wdech jest krótki i szybki. Dochodzi do niedotlenienia mózgu i spadku racjonalnego myślenia. Poziom wredności osiąga krytyczny poziom, a nasza drażliwość doprowadza otoczenie do szału. Jedyne co chcesz powiedzieć to "Róbcie co chcecie, ale dajcie mi spokój". "Wariatka"...to idealne określenie dla mnie jeszcze tydzień temu. Dzięki bogom, odpuściłam. Regularnie zaczęłam śpiewać pod prysznicem "Else", jak to określa mój Starszak. Nauczyłam się myśleć spokojnie, nie skupiać się nadmiernie na pojawiających się myślach. Odpoczęłam  stosując parę prostych zasad:

1. Joga- co dziennie rano lub wieczorem
2. Krótki odpoczynek w ciągu dnia- spacer, bujanie w hamaku lub zwykły prysznic w spokoju 
3. Relax- masaż wykonany przez kochanego męża lub leżenie na kanapie przy ulubionej muzyce przy świecach
4. Medytacja
5. Sen - z tym punktem miałam największe problemy, kłaść się o godzinie 22 do łóżka było dla mnie wyzwaniem. Naturalnie jestem sową i uwielbiam siedzieć po nocach. 
6. Zdrowsza dieta

Wprowadzając tych kilka rad jedna po drugiej odzyskałam równowagę. Odnalezienie siebie w zgiełku codzienności nie jest proste, ale warto. Człowiek dopiero czuje, że żyje.









Proteinowe Ciasto...po wystygnięciu można pokroić w batoniki lub ciastka :)





 Obrażony Starszak na sesji zdjęciowej...



Nie wierzę.
To na prawdę coś niesamowitego.
Mam czas dla siebie!!!
Do dodatku data dość istotna, bo 1 czerwca. Dla niewtajemniczonych, najważniejsza tuż po urodzinach data w roku. Mając swoje prawie 30 lat nadal pamiętam jak uwielbiałam ten dzień. W szkole nie było lekcji. Najczęściej odbywał się "dzień sportu", gdzie nikt nie oceniał, liczyła się wspólna zabawa.
Chwilka, ale gdzie moje dzieci?!
Ha...Jak przystało na prawdziwego przedszkolaka, Starszak ruszył na wycieczkę. Pierwsza bez mamy, taty, brata i piesków. Pierwsza autokarem i pierwsza z własnym plecaczkiem. Ja chyba bardziej przeżywam samodzielny wypad do gospodarstwa agroturystycznego niż mój syn. Trzymam za niego kciuki i za siebie.
Młodszy zajmuje się sam sobą. Z resztą posiadając dwójkę dzieci, jedno to już żadne wyzwanie. Człowiek zastanawia się, co ma ze sobą zrobić. `
W zeszłym roku, na moim wcześniejszym blogu zamieściłam tekst z pomysłem na spędzanie swoich wolnych poranków (http://blondilifestyle.blogspot.com/2015/06/samotna-srodai-love-it.html). Od prawie 7 miesięcy, nie zdarzyła mi się chwila z wolną środą.  Odzwyczaiłam się od tej przyjemności. Sądzę, że trochę czasu zajmie mi przyzwyczajenie się do nowego rytmu tygodnia.
Miałam miliony pomysłów pt. co bym zrobiła, gdybym chwyciła chwilę czasu dla siebie. Ok, mogła bym zaszaleć i po prostu zacząć sprzątać. Nie!!! Chwile wolnego zdarzają się rzadko. Trzeba korzystać puki można. Nie wiadomo kiedy zniknie z rynku ten luksusowy produkt.
Osiołkowi w żłoby dano. I co tu z tym czasem robić?!
 Nie mam jeszcze sprecyzowanego planu. Jest 9 rano, a ja pozwoliłam sobie na ulokowanie laptopa w dziecięcym foteliku, picie kawy z mojego ulubionego kubka bez pośpiechu i przeglądanie stron. Wiem jedno...od dzisiaj środa będzie dniem pisania bloga. Bardzo brakuje mi kontaktu z Wami. Uwielbiam pisać. Jako matkapolka-praująca-trenująca trudno jest wygospodarować czas na hobby. Jak wiać, w życiu nie dzieje się nic bez przyczyny. Dziękuje za wolne środowe poranki.
PS.
Młodszy właśnie zaczął pełzać. Dumna mama!!!



Kochani nie wiem jak wy, ale gdy ja gotuję próbuję wszystkiego po trochu. Sos pomidorowy do spaghetti czy krem do sernika to niezapomniana przygoda smaku. Nie lubię gotowców, więc próbuję samodzielnie dotrzeć do najlepszej kompozycji. Łączę różne składniki, próbuję i oceniam. Zdarzały się oczywiście buble. Nie należy do nich jednak moje spaghetti z sosem pomidorowym. Zdecydowanie jedno z najpopularniejszych dań w naszym domu. Swój sukces zawdzięczam dodaniu kukurydzy.


Przepis:

- 1 słoik pomidorów bez skórki (jeśli brak mi czasu) lub świeżo krojone pomidory bez skórki (jeśli mam czas) ^^
- 1 puszka kukurydzy
- 500 g mięsa mielonego z indyka
- Makaron spaghetti bez glutenu lub razowy
- Czosnek do smaku
- Szczypta bazylii suszonej
- Szczypta rozmarynu
- Szczypta tymianku
- Pieprz i sól do smaku
- Olej kokosowy do smażenia mięsa

Zaczynam od rozpuszczenia  oleju na patelni. Dodaję mięso ze zmiażdżonym czosnkiem. Do smaku dodaję pieprz i odrobinę soli. Danie staram się przygotować na tyle łagodnie, aby poczuć prawdziwy smak wszystkich produktów. Gdy mięso już się zarumieni dorzucam pomidory. Jeśli mam szczęście to uda mi się odnaleźć w spiżarni zawekowane pomidory z zeszłego roku. Jeśli nie, kupuję gotowe w słoiku lub przygotowuję na świeżo. Skórkę polewam wrzątkiem, dzięki czemu sama odchodzi. Kroję w kostkę i wrzucam na patelnię. Całość duszę, aż powstanie pyszny sos.  Dodaję suszonych przypraw. Na sam koniec dorzucam kukurydzę. I...GOTOWE. 

W osobnym garnku gotuję makaron. Od pewnego czasu używam głównie razowego. Jest trochę twardszy więc trzeba troszkę dłużej gotować, aby dzieci mogły go zjeść. W smaku jest bardziej wyrazisty przez co danie staje się bardziej wytrawne.

Smacznego!!!

Ale zaraz...w trakcie tego całego smakowania łapiemy niechciane kalorie. Mam dla was rozwiązanie i nadzieję, że razem ze mną skosztujecie nowego treningu. 
COOKING WORKOUT!!!



POWODZENIA ^^



Zachodząc w ciążę nie sądziłam, że będę musiała opanować nie tylko sztukę bycia Mamą. Od 3 lat poszerzam zakres umiejętności. Poza typowymi rolami jak logistyk, domowy znachor czy kucharz mam przyjemność spróbować bardziej męskich zawodów. Żaden samochód nie jest mi obcy, i doskonale wiem, który super bohater lata, a który szybko biega.  Moje top 5 zawodów, do których musiałam się podszkolić zupełnie mnie zaskoczyło.


1. Architekt klocków lego
Spokojnie mogę nazwać się inżynierem. Do magistra architektury jeszcze daleko, choć przy tylu praktykach myślę, że dam radę. Chwilowo bazuję na częściach Duplo, ale za chwilę pojawi się mini lego i technik. Skrycie przyznam się, że zawsze marzyłam o zbudowaniu robota i zestawie z zamkiem. Miał armaty, z których można było strzelać pociskami. Jedynie u kolegów można było się bawić podobnymi perełkami. Jeszcze chwilkę, a wspólnie z Klopsem i Kluskiem będę podbijać warownie i uczyć się jak podłączyć kabelki, żeby robot działał.

2. Wulkanizator i mechanik
Mamy chłopców wiedzą, że niezliczona ilość mini samochodzików wymaga ciągłej renowacji. Przy nieobecności taty sama muszę naprawić oponę, rozkręcić spód samochodu,  ośki często wypadają z zaczepek. Czasami zdarza się poważniejsza kraksa i poza standardową wymianą kół, konieczna jest wymiana szyby oraz wyklepanie. Przyklejanie Spojlera na SuperKlej też mam w małym palcu. Sądzę, że częściej korzystam ze skrzynki z narzędziami niż mój mąż.

3. Robotnik drogowy
Kopanie autostrad w piaskownicy czy budowanie szlaków z pudełek od płyt CD to bułka z masłem. Niestety jestem robotnikiem niższego stopnia, Starszak, objął stanowiska kierownika i rządzi żelazną ręką. Brakuje mi jedynie odblaskowej kamizelki i kasku. Kolejny etap mojej edukacji to tworzenie betonu i asfaltu.

4. Dealer samochodowy
Ilość resoraków w moim domu jest ogromna. Zielone, czerwone, duże, małe, a w szczególności NIEBIESKIE. Nie uchroniłam się przed odwiecznym pytaniem "Mamo, jakie to auto?". Dziennie słyszę je 10 do 15 razy. Na pamięć znam wszystkie modele, zmagazynowane w starym pudełku po butach. Nauczyłam się rozróżniać każdy z osoba i doskonale wiem, o który "szybki, niebieski" samochód chodzi Staszakowi. Twórcy mini samochodów nie ułatwiają ograniczenia zabawek. W sklepie ilość modeli jest niezliczona. Zgrozo zaczęłam się wkręcać w kolekcjonowanie, moimi faworytami są SUV'y i terenówki.

5.  Aktor
Muszę być wszechstronnym sportowcem. Zdarza się, że muszę zmienić się w wyścigowego kierowcę, który regularnie przegrywa z kretesem. Przeszłam kurs kaskaderski i zapaśniczy, dzięki czemu świetnie nadaję się do wspólnego siłowania. Jednak nie zawsze jestem bohaterem, zdarza się, że robię za potwora z bagien lub konika. Najtrudniejszą rolą okazał się Kamień. "Mamo kamień się nie rusza" , słyszę gdy Klusek próbuje przeskoczyć nad moją głową. Jako mistrz sztuk walki potrafię zaimponować młodemu adeptowi szpagatem.

Uwielbiam moich Chłopców. Tych dużych i małych ^^. Ostatnio co dziennie się wzruszam jak na nich patrzę. Nie przeszkadzają mi kolejne ubrudzone trawą spodnie, czy kolejna prośba "mamo choć pościągamy się. Po prostu to kocham.



Kobieta nigdy nie ma za dużo BUTÓW!!!
Rozpoczynając swoją przygodę z ćwiczeniami nie miałam zielonego pojęcia jak istotne jest posiadanie odpowiednich butów. Człowiek młody i głupi pakował się na step w płaskich tramach. Powiem szczerze, że do dzisiaj żałuję swojej głupoty. Z perspektywy czasu zastanawiam się, jak ja to robiłam, że skakałam jak szalona w "supertrampklach" marki Odidas ^^ (nie robię krypto reklamy). Nie dość, że  nie stabilizowały stopy to jeszcze ciężkie jak cholera!!! Własnie w tamtym momencie moje nogi oberwały najmocniej. Kolana zaczęły boleć po roku, od rozpoczęcia pracy jako pełnoetatowy trener. Brak komfortu zmusił mnie do rezygnacji z zajęć na stepie.  Straciłam ukochane zajęcia!!! Szkoda, do dzisiaj biję się w pierś za brak zainteresowania tak ważną kwestią jak ergonomika i bezpieczeństwo obuwia sportowego.
Wielokrotnie widzę na salach osoby początkujące przychodzące w trampkach. Ale moment?! do szkoły na W-F też kazali kupić najprostsze buty?!  To w takim razie muszę kupić najdroższe markowe adidaski? Zanim wmaszerujesz na salę w najmodniejszych butach tego sezony przeczytaj poniższe porady.
Szukając sprzętu treningowego musimy odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie:
Jaki sport chcę uprawiać?
Jeśli poważnie chcesz rozpocząć przygodę z ćwiczeniami musisz dobrać buty pod daną dyscyplinę. Na rynku panuje niesamowity wybór. Wchodząc do sklepu sportowego ilość modeli jest ogromna. Można znaleźć buty do crossfitu, biegania, fitnessu, tenisa, koszykówki, piłki nożnej, wspinaczki, jogi, chodzenia, siatkówki itp..W dodatku kolorów i materiałów jest jeszcze więcej. My kobiety uwielbiamy wszystko co "ładne". Aktualnie można nawet spersonalizować but własnymi wzorami. Istnieją modele z wbudowanymi chip'ami śledzącymi każdy krok i monitorującymi prace organizmu.
Nie dajmy się zwariować. Odpowiednie i wygodne obuwie można dostać w rozsądnej cenie.

 Jakie cechy powinien posiadać but do ćwiczeń?
1. Musi być lekki
Jak dla mnie jedna z dwóch najważniejszych cech. Uwierzcie mi, ostanie co chcecie zrobić to wykonywać przysiad z podskokiem w butach ważących tonę. Bieg z "kulami" u nóg też nie jest przyjemny. 

2. Amortyzacja
Główna cecha, której zabrakło moim pierwszym butom. Pracująca stopą przy różnych krokach nie powinnam odczuwać za dużego uderzenia. Drgania od stopy przenoszone są na kolano i biodro. Im mocniej uderzę tym silniej uszkadzamy resztę ciała. Aktualnie firmy sportowe opracowują coraz nowsze materiały, więc gruba podeszwa nie zawsze musi oznaczać dobrą amortyzację. Przed zakupem warto ubrać but i wykonać parę ruchów np. podskok, bieg przez parę metrów.

3. Oddychający materiał
Skórkę pozostawmy do spacerowania. Treningowe buty muszą być oddychające. Stopa w ruch poci się niemiłosiernie. Tak jak my potrzebujemy wentylacji na sali, tak nasza stopa również musi oddychać.  Dodatkową zaletą będzie zmniejszenie nieprzyjemnego zapachu po wyciągnięciu nogi z buta.

4. Wygoda
Komfort w trakcie treningu jest bardzo ważny. Biegnąc maraton na 10 km muszę mieć wygodne obuwie. Wkładka musi idealnie przylegać do stopy. Palce nie powinny dotykać do noska buta, a zapiętek nie powinien wrzynać się w ścięgno Achillesa. Co jeśli mamy prawą stopę w rozmiarze 37, a lewą 36? To nie problem. Aktualnie możesz dobrać rozmiary jak chcesz. Dostępne są nawet "kajaki" typu 49 ^^. Mierząc buty zawsze poproś o nową parę. Wystawiony model był przymierzany przez niezliczoną liczbę osób. Często jest wyrobiony. Nowa para pozwoli ci ocenić wygodę w 100%.

5. Stabilność
Najprostszym testem na stabilność buta to stanąć na jednej nodze i wykonać parę przysiadów. Jeśli musisz szukać równowagi w bucie NIE KUPUJ GO. Musi być stabilny na tyle, abyś mogła bez problemów wykonać skok na skrzynie lub wykonać wypad w tył.

6. Ładny
Bycie kobietą zobowiązuje. Ile gustów na świecie tyle możliwości kolorystycznych i wzorów. Groszki, paski, paćki, diamenciki, mat, błysk itp...Nic tylko szaleć.

7. NIEDROGI
Naprawdę nie trzeba wydawać całej wypłaty na buty treningowe. Istnieje wiele promocji i sklepów outlet'owych. Mam kolegę po fachu, który nigdy nie wydał na buty treningowe więcej ni 100 zł. Nie wiem jak to robi ^^. Często przepłacamy wybierając Markę. Z doświadczenia powiem, że warto zainwestować pieniądze w dobrą jakość. Sprzęt wytrzyma dużo dłużej. Jednak Polskie firmy również dają radę. W dyskontach typu Lidl czy Biedronka czasami trafiają się perełki. Można dostać świetne buty o nazwie X, a sprawdzają się równie świetnie jak te z najwyższej półki z centrum handlowego.

Mam nadzieję, że te 7 zasad pomoże wam w wyborze odpowiedniego sprzętu.
Moim faworytem są aktualnie Nike Darwin - koszt w outlecie 120 zł ^^. 0 reklamy naprawdę je pokochałam :).



Dzisiejszy tekst miał dotyczyć treningów dostępnych w internecie. Z radością chciałam przetestować ćwiczenia  Jogi dla górnej części pleców, karku i szyi. Wszechświat miał jednak inne plany na mój trening. Z resztą film mówi sam za siebie. 
Moja towarzyszka treningowa Coco pozdrawia i pragnie się przedstawić.  Mała jest mieszanką yorkshire terrier oraz hawańczyka. Została uratowana z psiej fermy / psełdohodowli, po czym trafiła do nas. Niestety pobyt w tak ciężkich warunkach pozostawił ślad na psychice malucha. Nie akceptuje mężczyzn, wyjątkiem są chłopcy i Mąż. Na widok obcego faceta wpada w popłoch i piszczy uciekając. W domu i ogrodzie szaleje jak mały szczeniak. Trenujemy razem rzut patykiem i aport ^^.
Miłej dalszej części Długiego Weekend ^^.





Gdy brakuje mi czasu na spokojne ćwiczenia aplikuję sobie "Shot Trening". Krótko, zwięźle i na temat!!! Mam dla was rozpiskę moich "bezwzględnych" faworytów. Sama przetestowałam i regularnie wprowadzam każdy z nich. Potraktujcie je jak dodatki do swoich planów treningowych. W moim przypadku jest to sposób na rozładowanie negatywnej energii. Nie ma to jak darmowy i 100% zdrowy "strzał", który pobudza do działania na resztę dnia.

Nowością jest "Podwieczorek", czyli ćwiczenia popołudniu. Siedząc w pracy lub domu często wpada się w rutynę, a mózg nie chce pracować na pełnych obrotach. Spróbujcie razem ze mną  wprowadzić w TĄ rutynę odrobinę szaleństwa. Zamiast pić kolejnej kawy, zróbmy parę przysiadów i pompek. Dotlenimy mózg, a przy okazji spalimy parę kalorii. Pozbędziemy się niechcianej "zamułki" i ruszymy dalej.

Powodzenia




Poukładałam swój świat i mam czas na docenianie małych rzeczy. Numerem jeden na liście jest JEDZENIE!!!
Uwielbiam jeść, jestem łasuchem, ale rozsądnym. Staram się nie podawać produktów przetworzonych. Zamiast patrzeć na indeks glikemiczny czy kalorię, skupiam się na wartościach odżywczych. Przede wszystkim uwielbiam, kiedy moja trójka mężczyzn siedzi obok mnie i wszyscy jemy to samo (no dobra najmłodszy jeszcze ma czas ^^). Podkreślę, że nie jestem kucharką z prawdziwego zdarzenia. Nie lubię stać w kuchni godzinami, nie mam czasu. Przygotowuję proste dania. Mimo tego, dorobiłam się pomocnika. Przysuwa sobie stołek i domaga się swojego noża (tylko plastikowy i przy mojej kontroli). Niczym "Masteszef Junior" próbuje po trochu wszystkiego. Nikt się nie denerwuje, a on za tym przepada.

Hitem jest Kurczak po tajsku z zielonym curry i makaronem.
Danie robi się bardzo szybko i łatwo. Początkowo kroiłam kurczaka na paseczki, kiedy mała rączka Starszaka nie umiała chwytać widelca. Można dowolnie pokroić kurczaka. Do przepisu używam delikatnej pasty curry żółtej lub bardziej wyrazistej zielonej. Całą rodziną uwielbiamy słodko-pikantne dania. Łączę więc ostrość z delikatnością mleczka kokosowego. Do tego ulubiony makaron, trochę pieprzu do smaku i gotowe.

Porcja dla 2 osób i 1 dziecka
Składniki:
1-2 piersi z kurczaka
1 puszka zielonej fasoli lub 400g świeżej
1 puszka mleczka kokosowego
2 łyżeczki pasty curry
olej kokosowy do smażenia
Makaron dowolny
Czas:15-20 min

Całość można przygotować w Woku lub na zwykłej patelni. Pychota!!!
POWODZENIA ^^



Co z tobą się dzieje dziewczyno!

Hym...Jestem Mamą, kobietą pracującą, mam Męża i dwa Psy.

Ha!! Na reszcie się udało! Znalazłaś chwilę! Powtarzam sobie: " tak kobieto to czas dla ciebie! Zostałaś z jednym dzieckiem w domu! Wakacje!". Hym, to co będę robić?! Sprzątać. Najpierw kurze na górnych półkach, później dolnych. Czas na odkurzanie i walkę z mopem. Dom lśni, podłoga schnie, więc po ponad 20 dniach mam chwilkę na twórczość.

Przez ostatni miesiąc przechodzę wewnętrzną i zewnętrzną przemianę. Skończyłam 29 lat, za rok stuknie mi trzydziestka. Sortując starą prasę przeczytałam jeden artykuł. Podobno kobieta zaczyna wiedzieć czego chce własnie w tym wieku. Moja przygoda dopiero się rozpoczyna. Wszechświat jest jak płynąca woda i jeśli się mu poddam zaprowadzi mnie własnie tam gdzie powinnam być. Płynąc z prądem zaczęłam zauważać jak wiele jeszcze mogę osiągnąć i się nauczyć. Bywa, że gdy zaczynam o czymś głęboko myśleć i planować kolejne etapy rozwoju pojawiają się właściwe osoby. Dzięki nim szkic pomysłu nabiera kształtów i kolorów.  Poznałam wiele niesamowitych kobiet w różnym wieku. Stworzyłyśmy wspólnie grupę, dzięki której wstaję o 6:00 i rozpoczynam dzień od przetestowania treningu, którym podzielę się za 50 min. Wieczorem zamiast bezmyślnie patrzeć w prostokątne pudło czytam jak wiele z nas walczy codziennie o chwilę dla siebie. Wielokrotnie mam momenty zwątpienia, gdy moje złe myśli biorą górę. Wtedy wiem, że mam wsparcie w każdej z moich Kobiet. Każda jedna ma siłę, która ładuje baterie pozytywnego myślenia i ruszam dalej. Człowiek w grupie czuje się lepiej. Nawet jako dziecko, pragniemy wspólnego spędzania czasu. Siła leży w grupie.

Program Bikini Body 3/6 to nie tylko metoda na schudnięcie. On zmienia każdą osobę w środku. Grupa specjalistów, łącznie ze mną, przy wsparciu sponsorskim stworzyła silną, mocą grupę wzajemnie wspierających się osób. Nie mogłam przewidzieć tak niesamowitego rozwoju.
Dzielę się z Wami moim trzecim Dzieckiem. Jestem z niego dumna.

Jestem mamą dwóch niesamowitych chłopców.

Do niektórych zawodów człowiek przygotowuje się dzięki szkole. Można skorzystać z kursów doszkalających. Przekwalifikować się w życiu parę razy. Rzucić robotę jeśli nie spełnia oczekiwań. Nie ma uczelni, która posiadała by w swojej ofercie studia typu "zwód Rodzic". Nikt nie jest wstanie przygotować się do tej roli. Większość podręczników o wychowaniu dzieci można spokojnie złożyć do punku skupu makulatury. Przynajmniej odzyskamy część pieniędzy. Nie ma uniwersalnych sposobów na wychowanie małego człowieka. Każde dziecko to swoiste indywiduum, będące niezależnym stworzeniem. Nie da się wstawić w sztywne ramy. W dodatku złote rady cioci Krysi czy sąsiadki z klatki, jedynie irytują i pogłębiają uczucie bezradności.
Rola rodzica, a w szczególności siedzącego w domu jest niesamowicie ciężka. Nie masz chwili dla siebie. Posiadając dzieci dopiero człowiek docenia wyjście do pracy. Traktuje jako moment oddechu. Praca zyskuje rolę samotni. Gdy jednak spędzasz z maluchem 24 godziny, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku nie masz wolności.
Czy macierzyństwo cieszy? Na pewno, czasami na satysfakcję trzeba chwilę zaczekać. W moim przypadku czuję ją od niedawana.
Wydaje mi się, że do tej roli musiałam dorosnąć.  Nie zrozum mnie źle. Bezwarunkowa miłość do dzieci była zawsze. Od momentu pojawienia się Starszaka i Młodszego nie wiem jak mogłam żyć bez nich.
Ale od kiedy czuję, że jest dobrze?
Od niedawna. 
Musiałam nauczyć się cieszyć tymi małymi "rzeczami". Przestałam zauważać pomazane ściany, zamiast nich widzę dzieła sztuki, których wartość potrafię docenić tylko Ja. Nigdy więcej się nie powtórzą. Od niedawana pozwalam Starszakowi na wspólne leżakowanie w łóżku w weekend. Dziś jest to nasz mały rytuał, bez którego nie wyobrażam sobie soboty. Przestałam się irytować plasteliną w dywanie, a rozlana szklanka soku nie jest już katastrofą dla kafli w kuchni. Z euforią budzę się wcześniej i przygotowuję rower, aby zamiast tarabanić się nagrzanym samochodem, zafundować Starszakowi przejażdżkę "różową strzałą". Nie przeszkadza mi fakt, że 90 % trasy pokonuję piechotą i mogę nie zdążyć co pracy. Budzę się szybciej. Sen? Jaki sen? Już nie pamiętam co to znaczy być wyspanym. Od niedawna pogodziłam się z jego brakiem. Na wrzaski i wymuszenie od niedawana reaguję spokojem. Czy dzieci są grzeczniejsze? Nigdy w życiu! Im dalej z wiekiem tym trudniej. A może są spokojniejsze? W przypadku moich chłopców to niemożliwe. Są niczym wiatr, który wpada oknem i wylatuje drzwiami w kilka sekund. Kiedyś widziałam w nim tylko zniszczenia, które po sobie zostawiał. Dziś czuję świeże powietrze, dzięki któremu mogę oddychać.
Ciężko się przyznać do słabości. Rodzic odpowiada za nowe życie. Tym trudniej powiedzieć, że nie radzimy sobie z nową rzeczywistością. Przecież zaraz, ktoś oceni. Pomyśli "patologia". Nikt nie wie jak bywa ciężko. Tęsknota za "poprzednim życiem" jest dotkliwa. Baby Blues to nie wstyd. Czasami każdy ma ochotę trzasnąć drzwiami, wyjść i nigdy nie wrócić. Czy można to się zmieni? Moja metoda: wyobraź sobie, że twoje dziecko znika. Tam gdzie, jest jego pokój pojawia się gabinet. Zamiast naklejek na ścianach, masz białą farbę. Z szuflad znikają tycie butki, a o poranku nie budzi cię słodki uśmiech. Ja już nie umiem tak żyć.
Od niedawana czuję się szczęśliwa w macierzyństwie. 


Powrót do formy po ciąży nie musi równać się z rozstaniem z Maluszkiem. Możemy swobodnie ćwiczyć w domu, jednocześnie świetnie się bawiąc. Poznaj trening dla całej rodziny, który zbliży wszystkich do siebie. Stworzycie więź, której nic nie rozerwie. Widząc jak wytrwale trenujemy, dzieciaki również nie odpuszczą w trudnych chwilach. Co ważne, wyrobimy zdrowy nawyk i pokażemy, że wysiłek fizyczny też jest SUPER.
Trenując z dzieckiem na rękach trzymaj je w prawidłowy sposób. Moimi faworytami są trzy pozycje:
1. Samolot
2. Pozycja bezpieczna A
3. Pozycja bezpieczna B
 Przygotowałam dla ciebie podstawowy zestaw ćwiczeń, który możesz wykonywać już po pierwszym miesiącu od porodu. Pamiętaj aby zawsze mieć przy sobie wodę i pieluszkę tetrową do wycierania buzi Maleństwa. Nigdy nie ćwicz od razu po jedzeniu. Ta zasada dotyczy ciebie i dziecka. Nikt nie lubi leżeć na brzuchu lub być ściskanym z pełnym żołądkiem. Murowane "ulanie" z tendencją do Super beknięcia. Koniecznie wciągnij brzuch. Nie tylko z potrzeb estetycznych, ale również dla wzmocnienia mięśni pleców. Dzięki temu zabiegowi wzmocnisz mięśnie głębokie odpowiedzialne za stabilizacje kręgosłupa i przyspieszysz kurczenie brzuszka po ciąży. Trenując z Maleństwem nie wykonuj szybkich zmian pozycji. Dziecko może się przestraszyć i nie będzie już chętne do wspólnej zabawy. Dobieraj chwyty odpowiednio do siebie. Każda z nas jest inna więc przy nie których ćwiczeniach możesz modyfikować trzymanie.
ZŁOTA ZASADA: Nigdy nie ćwicz z dzieckiem na siłę. Jeśli nie ma ochoty do wspólnych wygibasów, nie zmuszaj. Ćwiczenia to przyjemność, a nie obowiązek.
Przygodę ze wspólnym treningiem rozpoczniemy od pośladków i ud.
Powodzenia

Plan treningowy:
1. Przysiady "squat" 16 x 3
2. Przysiady "pile" 8 x 3 - sztywny chwyt na wysokości barków
Dziecko trzymamy przy dolnych żebrach. Nigdy nie układaj rąk pod paszkami. Możesz uszkodzić splot nerwowy i zrobić maluchowi krzywdę.
3. Przysiady "plie" 8 x 3 - przy wyproście nóg dziecko wędruje w górę. Nie podrzucaj!!!
4. Marsz w przysiadzie 30 sekund x 3
5. Lift nogi - 16 x 3 na każdą stronę
6. Wypady w tył - 16 x 3
7. Przysiady 3 w 1 - 8 x 2 na każdą stronę
8. Kopniaki z wypadem - 8 x 2 na każdą stronę
9. Wypady w skos 16 x 2






Trening z dzieckiem jest niesamowitym doświadczeniem. Od ponad 3 lat prowadzę zajęcia razem z moimi Małymi Mężczyznami. Udoskonalam treningi i tworzę rozwiązania dla kobiet, które dbają o siebie pod każdym względem. Jako fizjoterapeutka przystosowałam chwyt do wieku bobasa oraz wagi. Dziecko nie jest wymówką!!! Daje siłę do zmiany. W końcu nie żyje się już tylko dla siebie. Ćwicząc wspólnie przyzwyczajmy rodzinę do aktywności fizycznej. Widząc jak nie poddajemy się przy kolejnej serii przysiadów, dziecko również będzie wytrwałe. Dzięki treningowi wspieramy jego rozwój. Przyspieszamy osiąganie kolejnych etapów. Tworzymy wieź, której nie będzie wstanie NIC przerwać!!!
Mam dla was małe intro z treningu, który pojawi się na blogu już w czwartek :)








Dbanie o siebie to jedna z ważniejszych zasad jaką musimy wprowadzić w życie. Mama nie może sobie pozwolić na wyczerpanie wewnętrznej siły, która napędza cały dom. Wszyscy domownicy liczą na wsparcie w smutku, złości czy choć by na wszystko leczące całuski. Jedynym sposobem na sprostanie tym zadaniom jest porządne zadbanie o siebie. Postaw siebie na pierwszym miejscu listy obowiązków. Dzięki takiemu małemu zabiegowi poprawimy nastrój zarówno sobie jak i bliskim.
Dużo łatwiej radzić sobie z problemami, które niesie macierzyństwo gdy ma się odświeżonym umysł i ciało.
Mamy nie ma ją dla siebie  za dużo  czasu. Najłatwiej więc poprawić sobie nastrój z rana, gdy wstajemy przed całą ferajną. Czasami wystarczy chwilka relaksu, aby znaleźć pauzę musimy popracować nad rutyną poranka.

1. Wstań wcześniej
Najtrudniejszy ze wszystkich punktów. Należę do osób, które uwielbiają spać. Jednak jestem w stanie wstać przed resztą ekipy. Dla ciepłej kawy i spokojnie zjedzonego śniadania można podnieść się te pół godziny szybciej. Zdarza się, że nasza pociecha wstaje naprawdę "wcześnie". W takim wypadku postarajmy się zająć czymś malucha i złapać spokojnie poranny oddech. W moim przypadku wystarczy włączenie lampek nad łóżkiem Malucha.

2. Bądź Piękna
Nie potrzeba wielkiej ekstrawagancji. Wystarczy umycie twarzy, zębów i niewielka ilość makijażu, aby poczuć się kobieco. Przygotuj swoje ulubione kosmetyki wcześniej, a zaoszczędzisz parę chwil na szukaniu wśród mazideł. Nawet pociągnięcie rzęs maskarą wystarczy. Choć słyszałam, że prawdziwa kobieta ma zawsze pomalowane usta. Błyszczyk też się liczy.

3. Naładuj się pozytywną energią
Sesja porannej jogi czy rozpylenie olejku zapachowego poprawi humor. Wystarczy zaledwie 10-15 minut rozruchu. Pozytywne endorfiny przepłyną przez organizm pobudzając do działania. Darmowe enzymy szczęścia są najlepszym lekarstwem na podniesienie tętna i poprawę tlenową ciała. Z czystym umysłem ruszymy w nowy dzień.

4. Motywuj się
Jeśli tylko zauważysz obraz lub zdanie, które do ciebie przemówi zapisz je. Możesz zrobić zdjęcie i ustawić jako tapetę w telefonie. Dzięki takiemu zabiegowi spoglądając na ekran nabierzesz pewności siebie. Słuchaj muzyki, która nastraja do działania. Dźwięk ma niesamowitą moc. Nie tylko poprawi humor, ale i pomoże wykonać w tempie poranne rytuały.

5. Nawadniaj organizm
Przed zaśnięciem ustaw przy łóżku szklankę z wodą. Częste wstawanie do dzieci odwadnia organizm. Jeśli karmisz piersią tym bardziej potrzebujesz uzupełnić płyny. Kawa to cudowny napój wpływający na energię, ale jednocześnie wysusza ciało. Wypicie jej bez nawodnienia może mieć odwrotny skutek. Będziemy senne i ociężałe. Najpierw wypij jedną lub dwie szklanki wody. Później zafunduj sobie najpyszniejszą kawę i postaraj się wypić ciepłą, zrelaksuj się i pomyśl o czymś miłym.

6. Zrób listę dnia
Zaplanuj cały dzień. Realizuj punkt po punkcie. Dzięki tamu unikniesz niepotrzebnego chaosu. Na koniec będziesz dumna z wyniku i poczujesz satysfakcję.

7. Niech poranek będzie rutyną
Jeśli przez dłuższy czas będziesz działać w jednakowy sposób twoje mięśnie i mózg nie będą musiały zastanawiać się nad każdą czynnością. Nogi same poniosą cię do łazienki, a uśmiech na twarzy zagości na cały dzień.

Powodzenia

Przesilenie zimowe daje wszystkim popalić. W szpitalach co raz dziwniejsze przypadki np. napompowanie mózgu turbosprężarką. Na drogach co raz więcej rozjechanych zwierząt, szkoda. Panuje brak motywacji i ogólne rozleniwienie. Co dziennie walczę ze sobą aby wstać z łóżka. Kusi mnie poduszka i ciepła kołdra. Jednak bez względu na moje samopoczucie muszę brnąć do przodu. Mamy nie biorą urlopów, przez cały tydzień wstajemy o 6. Mimo, że zima nie była najgorsza to chyba każdy ma już dosyć. Gdzie to piękne słońce?!  Marzę o promieniach słońca na ramionach. Ciepłym wietrze przy bieganiu. Chciała bym przetestować możliwości nowego roweru i zabrać chłopców na pierwszą przejażdżkę. W tym roku zainwestowałam w nowy wózek do biegania. Tym razem ma dwa miejsca i możliwość doczepienia do roweru. Buty do biegania już odświeżone. Brakuje zapachu świeżych truskawek i koszonej trawy. W ogrodzie nieśmiało wschodzą krokusy, a u sąsiadów pszczoły robią już pierwsze obloty. Podobno zwiastują wiosnę. Mam nadzieję, że się nie mylą. Astronomiczna wiosna już się zaczęła. Niech teraz na ziemię trafi :) 






"Najpierw załóż maskę tlenową sobie, 
a później martw się o resztę, 
bo inaczej nie pomożesz nikomu - łącznie ze sobą"

Oderwanie się od rzeczywistości, która wysysa życie, nie jest łatwe. W szczególności jeśli uwikłani w mętlik zdarzeń nie potrafimy ocenić trzeźwo sytuacji. Człowiek, a w szczególności kobieta popełnia grzech zaniedbywania, Siebie. Stawiamy na pierwszym miejscu wszystkich od okola: dzieci, męża, pracę, znajomych. Znajdując się w bagnie nie widzimy wyjścia, toniemy co raz głębiej. Chora rzeczywistość zakrywa czubek głowy. Zerwanie wtedy z błędnym rozumowaniem jest nieziemsko trudne. American College of Cardiology w Atlancie opublikował kiedyś ważny raport, z którego wynikało, że  kobiety są bardziej narażone na śmierć z powodu ataku serca niż mężczyźni. Ponieważ za późno zgłaszają się do szpitala. Zwykle zajmuje im to godzinę dłużej niż mężczyznom. W momencie pojawienia się bólu, zaczynamy zastawiać się czy rodzina będzie miała co  jeść jeśli wylądujemy w szpitalu. Zaczynamy przygotowywać pudełka na tydzień, później stwierdzamy, że jeszcze posprzątamy. W końcu, kiedy nas nie będzie, nikt nie umyje kibla, a o kurzu to nawet nie pomyśli. Chwytamy ścierkę i przecieramy półki. W drodze do szpitala odwieziemy dzieci na trening, a przy okazji zadzwoni do męża i powiemy, że wieczorem musi otworzyć drzwi niani, bo chyba coś nie tak z naszym sercem. Zanim dojedziemy do szpitala, ocieramy się o śmierć. Kobieta jednak tego tak nie widzi, zastanawia się czy rodzina bez niej przetrwa. Na 100 % umrą śmiercią głodową i nie będą mieli czystej bielizny, bo o praniu zapomniałyśmy. Brzmi znajomo?

Jak często słyszysz, żeby najpierw zająć się sobą??
Prawdopodobnie nigdy, a jeśli już tak to nie wierzysz. Spokojnie, ja też bym nie uwierzyła. Z resztą postanowione przed takim wyborem nie mamy zielonego pojęcia "co by tu ze sobą zrobić". Od małego dziewczynki są wychowywane na "opiekunki domowego ogniska". Cały czas dorzucamy do paleniska, płomienie są potężne, a my co raz bardziej ufajdane popiołem. Niczym Kopciuszek tyramy przy złym rodzeństwie, a nasz książę oczekuje obiadu po powrocie. W zamian dostajemy niewygodny jeden szklany pantofelek, bo za drugi trzeba sobie samemu zapłacić. Powiem szczerze, to najgłupsza bajka na świecie. Niby ciężką pracą i poświęceniem dla innych spełnimy swój sen o mieszkaniu w pałacu. Sorry,  ja tego nie kupuję. Oczywiście autorem był mężczyzna, kobieta by takiej ściemy nie napisała. 

Jak to zrobić, żeby najpierw założyć sobie maskę tlenową??

1. Pozwól sobie na to
W końcu każdy jest wolnym człowiekiem. Niech to będzie oficjalne przyzwolenie, aby lepiej o siebie dbać. Przestań przywiązywać do obowiązków wobec siebie mniejszą miarę niż do obowiązków dla innych. Nie bądź tak bardzo DLA INNYCH. Nie obcinaj skrawów czasu dla siebie, znajdź całą belę.

2. Odbierz, co twoje
Nie pozwól, aby ktoś inny mówił ci jak się czujesz i co myślisz. Koniec z wymówkami. Jeśli facet, szef lub dziecko doprowadza cię do szału zabierz mu pilota do sterowania tobą i naciśnij guzik "Stop". Nie masz wpływu na to co robią inni, ale masz wpływ na swoje działania. Teraz ty dzierżysz władzę. Korzystaj i pamiętaj, że bez ciebie ten cały majdan padnie. 

3. Nie traktuj ludzi tak, jak sama chcesz być traktowana, tylko tak, jak oni chcą być traktowani
Każdy pracuje na swój rachunek. Jeśli ktoś wyzywa cię od najgorszych, nie musisz być miła. Nadstawianie drugiego policzka jest bardzo przereklamowane. Zbyt często robimy  dla innych to, sami pragnęlibyśmy na ich miejscu. Oni mogą nie doceniać naszych wysiłków. 

"Jesteśmy tym, co w swoim życiu powtarzamy"
Arystoteles
Nie bądź ofiarą. Nie pozwól sobie na słowa "przez tego faceta czuję się jak NIC". Pamiętaj, że to TY dzierżysz ster. Od CIEBIE zależy, gdzie zawinie twój statek. Spróbuj wyrobić w nawyk kochania siebie tak mocno, jak wszystkich pozostałych. Życie to seria sprintów, a nie jeden niekończący się maraton, w którym nawet nie widać mety.  Coś się zaczyna, a coś się kończy. Zerwij ze złym traktowaniem, tak jak zrywa się plaster, szybko. Im wolniej będziesz to robić tym bardziej będzie piec. Przy zmianach zawsze coś będzie boleć, serce lub mózg. Od CIEBIE tylko zależy co będzie boleć bardziej. 
Powodzenia


Seksfobia - Sekstranzakcja

Brak komentarzy

Ile to razy słyszę o "konieczności" seksu w związku mam ochotę zapłakać. Skąd bierze się ta "konieczność". Podobno bez intymnej sfery związku można przetrwać. Dowodzą tego wszelkiego rodzaju celibaty czy badania naukowe. No własnie, przetrwać. Nie chodzi o to, aby jakoś przeżyć. Seks z partnerem powinien być przyjemnością. Momentem oddechu, chęcią zrestartowania emocji i chwilą mile spędzonego czasu. Jakiś czas temu francuski sąd wydał wyrok w sprawie, gdzie mąż odmawiał żonie stosunków przez 21 lat. Orzekł karę na 13 tyś. dolarów. Wyobrażacie sobie coś tak okropnego. On ją kochał, ale pożycia małżeńskiego nie było. Odwrotnych sytuacji daleko nie trzeba szukać. Parę kobiet, z którymi miałam okazje porozmawiać na ten temat, uważa, że seks z mężem raz na miesiąc jest wystarczający. Wręcz mają pretensje do wybranków jeśli próbują budować intymną atmosferę. Część z nich przyznała się do karania partnera brakiem seksu  lub wymuszania odpowiedniego zachowania. Czy kobieta na prawdę musi używać swojej "kobiecość" jako "karty przetargowej"?
Z mojego wywiadu wynikło, że kobieta jest wstanie wytrzymać bez stosunku znacznie dłużej niż potencjalny mężczyzna. Taka jest biologia i ktoś na górze tak wymyślił. 
Jednak trzeba pamiętać o zasadzie:
Brak seksu = Zerwana wieź
Prawda jest taka, że aby kobieta miała ochotę na igraszki musi być:
a. Wyspana
b. Zadbana
c. Psychicznie spokojna
d. Czuć się dobrze sama ze sobą

Kiedy nie spełniamy, powyższych potrzeb nasz popęd zdecydowanie pikuje w dół. Brak akceptacji swojego ciała działa jak blokada. Skoro "moje własne ciało" mi się nie podoba to facet przed, którym się rozbiorę porzyga się na mój wygląd. Błąd!!! Drogie Panie jeszcze nie było faceta heteroseksualnego, który na widok gołej kobiety chętnej do zalotów uciekłby gdzie pieprz rośnie. Jeśli jakiś koleś uważa, że jesteś nieodpowiednia to bardzo proszę znajdzie się milion innych chętnych go zastąpić.Większość mężczyzn jest dużo bardziej zakompleksiona niż się wydaje. Seks dla mężczyzny jest jednym z najważniejszych aspektów ich istnienia. Powinnyśmy brać z nich przykład. 
Co daje seks:
- oczyszcza
- rozluźnia
- zbliża partnerów
- uszczęśliwia
Prawda jest tak, że kobieta po dobrym seksie jest dużo bardziej zdystansowana do życia i milsza dla otoczenia. Musimy być świadome swoich potrzeb i umieć o nich rozmawiać. 
Duży problem mamy, gdy po prostu go nie lubimy. Mam jednak na to swoją teorię. Po pierwsze, albo nie pociąga nas partner. Po drugie sama sytuacja wydaje się odrażająca. W  końcu prawdziwy stosunek jest zupełną odwrotnością tego co serwuje telewizja. Bywa brudny, brutalny, wydaje się dziwne dźwięki. Nawet zapach samej spermy może odrzucać. Po trzecie mamy ukryte tendencje homoseksulane. Po czwarte i najważniejsze, coś nie właściwego pod kątem medycznym dzieje się we wnętrzu naszej waginy. Problemy na tle zdrowotnym nie są rzadkie. Ból w trakcie stosunku jest sygnałem, który może świadczyć o poważnych problemach. Brak nawilżenia, nie musi być spowodowany słabą grą wstępną. W takim wypadku należ skonsultować się z lekarzem.
Ważne, nigdy nie powinnyśmy zmuszać się do współżycia. To przemoc wobec samej siebie. Jeśli otworzymy się przed partnerem i opowiemy o swoich problemach, będziemy w stanie znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące obie strony. Kobieta po przez grę wstępną nabiera ochoty. Stosunek powinien być przyjemny, nie wywoływać zbędnego napięcia. W 90 % brak komunikacji stwarza problemy w łóżku. W końcu, w jaki sposób partner dowie się o naszych obawach. Sam się nie domyśli. 
Drodzy Panowie...Kobieta nie zawsze musi mieć ochotę na seks. Przede wszystkim nie wtedy, gdy jest między przewijaniem zakupanej pieluchy, a wyciąganiem prania w starych dresach i włosach drugiej świeżości. Jeśli chcecie, aby łóżko było używane nie tylko do snu wystarczy pozwolić swojej kobiecie poczuć się piękną. Dać jej chwilę oddechu, pozwolić na małe SPA czy odespanie kolejnej zarwanej nocy. Nie śpiąc od miesiąca, myślimy tylko jednym słowie na S...to Sen. 
Powodzenia




Czy na hasło "MAM URLOP KOCHANIE" również wpadacie w panikę??
Z doświadczenia już wiem, że urlop Twojego mężczyzny równa się stres. Przerobiłam go już w dwóch rolach, jako córka i żona.
Czy można bezboleśnie przejść przez wolne chwile i spędzić razem czas? Z pytania wynika pewien absurd. Pracując bez wytchnienia chcemy odpocząć, spędzić więcej czasu w rodzinnym gronie. Wydaje się, że będzie pięknie, leniuchowanie w łóżku do południa, wspólne gotowanie i spacery całą rodziną. Po dwóch tygodniach spędzonych  z ukochanym w domu każda stwierdzi, że bajek nie ma. Rzeczywistość jest okrutna. Rozumiem moją mamę, która na wczasy zabierałam pudełko tabletek uspokajających.
Mężczyzna na urlopie w domu jest jak ryba wyciągnięta z oceanu i wrzucona do małego akwarium z innymi mieszkańcami. W dodatku każdy z nich jest zupełnie inny i mówi  w swoim języku. Początkowo sądziła, że mieszkanie w wygodnym pomieszczeniu to wymarzona sytuacja. Jak tu jednak poradzić sobie z całą ferajną współlokatorów?! Biedaczysko próbuje nakłonić całe stado do zachowywania się jak  ryby z oceanu. W końcu ona jest z Wielkiego Błękitu, to wie najlepiej. Bardzo szybko przekonuje się, że mieszkające z nią Krewetka i dwa małe Kraby Pustelniki, jej nie rozumieją. Każde robi swoje. Rybka co raz bardziej popada w frustruje. W dodatku okazuje się, że nie jest tak prosto opuści cztery szklane ściany. Zaczyna podgryzać pozostałych mieszkańców, w sumie co można robić z nudów. Krewetce przeszkadza w codziennej rutynie dbania o kraby. Usiłuje pokazać, że jej sposób na działanie ekosystemu jest najlepszy. Zapomina jednak, że to nie ocean, gdzie można uciec przed wściekłymi szczypcami. Rybcia co raz częściej marzy o wolności. Przestrzeni, bez konieczności sprzątania piasku i organizowania zabaw dla gawiedzi. Krewetka stara się jak może umilić pobyt nowemu lokatorowi. Trudno zadowolić kogoś, jeśli mówi w innym języku  i przewraca działający system do góry nogami. W końcu nadchodzi wielki dzień, gdy nasz główny bohater wraca do wielkiej wody. Z prędkością torpedy opuszcza miejsce męki i przez najbliższy czas stara się brać nadgodziny.
Znacie podobną bajkę. Opisuje wspólne spędzanie czasu na urlopie z mężem i dwójką dzieci. Będąc małą dziewczynką wiedziałam, że jeśli tato ma wolne trzeba szykować się na dodatkowe awantury o tzw. "nic" oraz usilne próby wspólnego spędzania czasu. Jedyną osbą zadowoloną z tych momentów był pies, którego "Pancio" wyprowadzał co godzinę, żeby nie zwariować. Do szału doprowadzały "porządki" w kuchni, z cyklu "Ja nic w tym bajzlu nie mogę znaleźć". W jakiś magiczny sposób reszta rodziny mogła. Nie spodziewałam się jednak, że reguła "Rybki" będzie miała odbicie w moim mężu. Najwidoczniej, mężczyźni są do siebie bardzo podobni. Wyrwani z naturalnego środowiska tj. pracy wrzuceni w wir domowej codzienności. Po prostu sobie z nią nie radzą. Rozumiem, same się tak czujemy, gdy znajdziemy się w nieznanej sytuacji. Mamy swój system działania. Cały dzień jest z góry ustalony. Dzieci ciężko znoszą zmiany, a małe odchylenie wybija rodzinę z rytmu. Sądzę jednak, że mężczyźni z premedytacją nie chcą utrudniać nam życia. Oni po prostu nie funkcjonują w tym "akwarium". Nie zdają sobie sprawy jak trudne może być opanowanie całego stada. Praca jest ważną częścią ich życia i chwała im za to. Pędząc w wyścigu o nowe, lepsze stanowiska, zmagają się  z zupełnie innymi wyzwaniami. W pracy nie trzeba "odkurzać" zakatarzonego nosa szefowi, który w dodatku kopie i ucieka. Opróżnianie prezesowskiego nocnika również jest im obce. Jednak, gdy dowiadujemy się o ich wolnym, zaczynamy sobie wyobrażać pomocną dłoń. Podświadomie liczymy, że odciążą nas w domowych obowiązkach i może nawet uda się "wyskoczyć w samotności do fryzjera". Mężczyzna idąc na urlop, dosłownie rozumie jego znaczenie, tj. odpoczynek. Przykro mi drodzy panowie, urlop w domu z dziećmi i żoną nie istnieje. Zawsze jest coś do roboty. A to trzeba do urzędu sprawy pozałatwiać, na zakupy pojechać, dzieci do przedszkola zawieźć i odebrać. Obiad sam się nie zrobi i nie poda. Nie ma leżenia z gazetą na kanapie i szklanką whisky. Zdarza się, że mąż naprawdę chce nam pomóc. Jednak ma na to swój własny "magiczny" sposób. W naszych oczach działają kompletnie na opak. Przecież można sprawę załatwić w prostszy i szybszy sposób, w konsekwencji zaczynają grać nam na nerwach. Rozpoczyna się wzajemne dogryzanie. Każda ze stron jest już zmęczona. My, ciągłym tłumaczeniem jak co działa, oni "chaosem" panującym w domu. Staramy się przemilczać notoryczne zawracanie uwagi, po cichu pochlipujemy w poduszkę. Z radością każdy oczekuje ostatniego dnia. Po którym, zostaje żal i niedosyt.
Nie zawsze musi tak być, jeśli przestaniemy od siebie wymagać rzeczy niemożliwych, będzie lepiej. Oni nie mają zielonego pojęcia co trzeba robić po kolei z dziećmi rano, żeby zdążyć na 8 do przedszkola. Przygotujmy więc plan rozpisany na kartce przypięty do lodówki. Nie jakiś mały. Ogromny!!! Najlepiej na czerwonym tle z błyszczącymi wykrzyknikami. Na pewno go zauważą. Panowie nie wymagajcie od nas, abyśmy organizowały wam czas. Nie jesteście na wakacjach w pięciogwiazdkowym hotelu. To dom, który działa w określony sposób. Jeśli nie podoba wam się ta forma, zabierzcie całą ekipę na wakacje. W hotelu nie trzeba sprzątać, robić zakupów i organizować czasu wolnego. Ma się od tego ludzi. Sądzę, że każda z żon ucieszyłaby się na takie rozwiązanie.
Jak jednak przetrwać gdy nic nie działa?

1. Robić swoje
2. Być wyrozumiałym
3. Tabletki na uspokojenie
4. Zajęcie dla niego i ciebie
5. "Zwierze zamknięte w klatce szaleje" - wychodzić z domu
Powodzenia




Wiii!!!
Przed nami czwarty rozdział z cyku Siłownia i fitness poradnik dla opornych.
Spalaliśmy tkankę tłuszczową, ujędrnialiśmy ciało przyszedł czas na RZEŹBĘ.

Zapewne słysząc to magiczne słowo staje ci przed oczami Alnold Szwarcengenger (jak to mówi Starszak) z obnażoną klatą w opiętych slipkach na stalowych pośladkach. Nie wiele się pomyliłaś, ponieważ praca nad uwydatnieniem mięśni powinna dać podobny efekt. Kluczowe znaczenie ma jednak twój cel oraz waga.

Czy chcę być napakowanych "koksem"?
Czy może zachować swoją wagę, ale pokazać mięśnie?


Zostawmy pierwsze pytanie chwilowo bez odpowiedzi.Jako typowa kobieta zapewne nie masz chęci, do zostania pierwszą "Panią Koks" na siłowni. Większości z nas chodzi po prostu o
 ładny wygląd np. sześciopak na brzuchu. Każdej z marzy się zgrabna okrągła pupa bez grama nadmiernego tłuszczu. Choć byś wykonała miliony przysiadów i brzuszków to na 99% wyrzeźbionych mięśni na brzuchu nie zobaczysz. Dlaczego??
Kiedyś podeszła do mnie klientka i zapytała:
"Pani Weroniko, chodzę na zajęcia już ponad 5 miesięcy. Brzuch mam co raz większy. Nogi mi spuchły, w spodnie się nie mieszczę. Mąż powoli zaczyna podejrzewać, że ściemniam z tym wieczornym wychodzeniem na siłownię."
Doskonale znałam przypadek Pani Krystyny, rzetelnie ćwicząca kobieta odwiedzająca siłownie prawie co dziennie. Problem nie leżał w braku chęci czy odwiedzaniu McDonalda po każdych zajęciach, ale w złym doborze ćwiczeń. Otóż klientka chodziła wyłącznie na zajęcia WZMACNIAJĄCE. Szeroki łukiem omijała bieżnie czy rowerek.
Zapewne nie jednokrotnie widziałyście na siłowni "chudzielców" z wyrzeźbionym "kaloryferem", którzy nigdy w życiu nie trzymali w ręku hantli. Spalanie tłuszczu to podstawa dobrze uwydatnionych mięśni. Pani Krystyna chodząc już dość długo na zajęcia, zapewne ma znakomicie zbudowane ciało. Schowane jest jednak pod warstwą tłuszczu, którego nie spaliła podczas treningu wzmacniającego.
Reasumując podstawą tworzenia tzw. rzeźby jest połączenie treningu cardio i wzmacniania. W tygodniu powinny się przeplatać np. poniedziałek- brzuch, wtorek- bieżnia, środa- ramiona i braki (tzw. "łapy" jak to często na siłowni słyszę ^^), czwartek- rower, piątek- nogi, sobota-ergometr, niedziela-relaks, SPA.

Kluczowe znaczenie ma również dieta, która powinna być odpowiednio dobrana pod nasz cel. Jeśli chcemy aby mięśnie były spore, powinnyśmy przyjmować więcej pokarmu. Przykład: Pan Henio postanowił wystąpić na zawodach kulturystycznych o wadze  do 90 kg. Waży około 75 kg, więc musi przytyć aby jego masa mięśniowa nie wypadła "blado" na tle innych opalonych Adonisów. Z kolei Krysia ma ochotę wystąpić w kategorii do 60 kg, a waży 56 kg nie trenując. Musi więc zmniejszyć ilość kalorii w diecie. Dlaczego? Ponieważ, mięsień jest cięższy od tłuszczu. Przygotowując się do zawodów, jedna i druga osoba musi być pod stałą kontrolą dietetyka. Jadać bardzo restrykcyjnie, o określonych porach. Na kolację u znajomych trzeba będzie zabrać własne pudełka z jedzeniem, a z alkoholem można pożegnać się na długo.

Bez odpowiedniej diety, treningu cardio i pracy na siłowni nie uzyskamy wyglądu z okładki pisma kulturystycznego. Konieczny jest długo terminowy plan pracy zawierający wszystkie wyżej wymienione elementy.

Powodzenia :)





Jestem kobietą...
1. Stworzeniem, które nie lubi być ignorowane.
2. Pragnie akceptacji w postaci bez zbędnego cukru. 
3. Niezależność i poczucie bezpieczeństwa wędrują u mnie wa parze.
4. Moja racja to jedyna racja. 
5. Nie toleruję swojej słabej woli do czekolady i drożdżówek z serem. 
6. Szczerze nienawidzę wszystkich zdrowych zamienników cukru, ale stosuję BO ZDROWO.
7. Mam wyrzuty sumienia, gdy nie trenuję choć jednej godziny dziennie.
8. Niczym cerber stoję w nocy pod drzwiami pokoju Synka słuchając jak oddycha.
9. Nie waham się przed skarceniem Męża za błąd, ale samej trudno mi się do niego przyznać.
10. Wcale nie jestem skomplikowana, to mężczyźni za prosto myślą.
11. Dawno przestałam wierzyć w księcia z bajki, choć nadal mam nadzieję, że mnie odnajdzie.
12. Determinacją potrafię dorównać Syzyfowi w walce ze zmarszczkami.
13. Chcę być wolna.
14. Moje zdanie ma znaczenie, niezależnie od tego co mówią mi wszyscy dookoła.
15. Muszę być zaspokojona seksualnie, w innym wypadku robię się wredna.
16. Wierzę, że nowe buty poprawią humor.
17. Chcę być matką, choć by nawet złotej rybki.
18. Jestem w stanie zabić człowieka, który skrzywdzi moje dziecko.
19. Czasami myślę, że nie dam rady, ale wiem, że nie mogę się poddać. 
20. Zawsze robię przemyślane zakupy, w których znajdzie się miejsce na nową szminkę. 

Udanego Dnia Kobiet
Najważniejszego dnia w całym roku. 


 
Zdecydowanie osiągnęłam biegłość we władaniu sarkazmem i ironiom. Ale czy mi to przeszkadza? Nie!!! Wręcz przeciwnie, dystans do świata pomaga przetrwać w rzeczywistości.  
Nigdy nie słuchaj ludzi o skłonnościach negatywnych i pesymistycznych. Miej ich gdzieś. Oni pozbawiają Cię marzeń i pragnień. Dbaj o nie - masz je głęboko w sercu. Zawsze myśl o sile jakie mają słowa, ponieważ wszystko co słyszysz i czytasz ma na ciebie wpływ. Pamiętaj, nie musisz słuchać marudy. Razem z moim mężem skupiamy się na tym, co możemy zrobić, a nie na tym, czego nie możemy. On ratuje życie na stole operacyjnym, Ja staram się odmieniać je na salach fitness i siłowni. Bez pozytywnego nastawianie nie potrafilibyśmy pomagać innym. Staramy się nauczyć Starszaka i Młodszego, że tylko od nich zależy jak jest i będzie. Najjaśniejsza przyszłość opiera się zawsze na zapomnianej przeszłości. To co było kiedyś nie ma znaczenia. Nie ważne co zrobiłaś 5 lat temu. Nawet wczoraj już nie ma. 
Od dzisiaj 
bądź... 
Zawsze pozytywny!!!
Głuchy, gdy mówią Ci, że nie możesz osiągnąć marzeń!!!
Uśmiechaj się, trudniej się złapać chandrę!!!





← Newer Post
Nowsze posty
Older Post →
Starsze posty