"Najpierw załóż maskę tlenową sobie,
a później martw się o resztę,
bo inaczej nie pomożesz nikomu - łącznie ze sobą"
Oderwanie się od rzeczywistości, która wysysa życie, nie jest łatwe. W szczególności jeśli uwikłani w mętlik zdarzeń nie potrafimy ocenić trzeźwo sytuacji. Człowiek, a w szczególności kobieta popełnia grzech zaniedbywania, Siebie. Stawiamy na pierwszym miejscu wszystkich od okola: dzieci, męża, pracę, znajomych. Znajdując się w bagnie nie widzimy wyjścia, toniemy co raz głębiej. Chora rzeczywistość zakrywa czubek głowy. Zerwanie wtedy z błędnym rozumowaniem jest nieziemsko trudne. American College of Cardiology w Atlancie opublikował kiedyś ważny raport, z którego wynikało, że kobiety są bardziej narażone na śmierć z powodu ataku serca niż mężczyźni. Ponieważ za późno zgłaszają się do szpitala. Zwykle zajmuje im to godzinę dłużej niż mężczyznom. W momencie pojawienia się bólu, zaczynamy zastawiać się czy rodzina będzie miała co jeść jeśli wylądujemy w szpitalu. Zaczynamy przygotowywać pudełka na tydzień, później stwierdzamy, że jeszcze posprzątamy. W końcu, kiedy nas nie będzie, nikt nie umyje kibla, a o kurzu to nawet nie pomyśli. Chwytamy ścierkę i przecieramy półki. W drodze do szpitala odwieziemy dzieci na trening, a przy okazji zadzwoni do męża i powiemy, że wieczorem musi otworzyć drzwi niani, bo chyba coś nie tak z naszym sercem. Zanim dojedziemy do szpitala, ocieramy się o śmierć. Kobieta jednak tego tak nie widzi, zastanawia się czy rodzina bez niej przetrwa. Na 100 % umrą śmiercią głodową i nie będą mieli czystej bielizny, bo o praniu zapomniałyśmy. Brzmi znajomo?
Jak często słyszysz, żeby najpierw zająć się sobą??
Prawdopodobnie nigdy, a jeśli już tak to nie wierzysz. Spokojnie, ja też bym nie uwierzyła. Z resztą postanowione przed takim wyborem nie mamy zielonego pojęcia "co by tu ze sobą zrobić". Od małego dziewczynki są wychowywane na "opiekunki domowego ogniska". Cały czas dorzucamy do paleniska, płomienie są potężne, a my co raz bardziej ufajdane popiołem. Niczym Kopciuszek tyramy przy złym rodzeństwie, a nasz książę oczekuje obiadu po powrocie. W zamian dostajemy niewygodny jeden szklany pantofelek, bo za drugi trzeba sobie samemu zapłacić. Powiem szczerze, to najgłupsza bajka na świecie. Niby ciężką pracą i poświęceniem dla innych spełnimy swój sen o mieszkaniu w pałacu. Sorry, ja tego nie kupuję. Oczywiście autorem był mężczyzna, kobieta by takiej ściemy nie napisała.
Jak to zrobić, żeby najpierw założyć sobie maskę tlenową??
1. Pozwól sobie na to
W końcu każdy jest wolnym człowiekiem. Niech to będzie oficjalne przyzwolenie, aby lepiej o siebie dbać. Przestań przywiązywać do obowiązków wobec siebie mniejszą miarę niż do obowiązków dla innych. Nie bądź tak bardzo DLA INNYCH. Nie obcinaj skrawów czasu dla siebie, znajdź całą belę.
2. Odbierz, co twoje
Nie pozwól, aby ktoś inny mówił ci jak się czujesz i co myślisz. Koniec z wymówkami. Jeśli facet, szef lub dziecko doprowadza cię do szału zabierz mu pilota do sterowania tobą i naciśnij guzik "Stop". Nie masz wpływu na to co robią inni, ale masz wpływ na swoje działania. Teraz ty dzierżysz władzę. Korzystaj i pamiętaj, że bez ciebie ten cały majdan padnie.
3. Nie traktuj ludzi tak, jak sama chcesz być traktowana, tylko tak, jak oni chcą być traktowani
Każdy pracuje na swój rachunek. Jeśli ktoś wyzywa cię od najgorszych, nie musisz być miła. Nadstawianie drugiego policzka jest bardzo przereklamowane. Zbyt często robimy dla innych to, sami pragnęlibyśmy na ich miejscu. Oni mogą nie doceniać naszych wysiłków.
"Jesteśmy tym, co w swoim życiu powtarzamy"
Arystoteles
Nie bądź ofiarą. Nie pozwól sobie na słowa "przez tego faceta czuję się jak NIC". Pamiętaj, że to TY dzierżysz ster. Od CIEBIE zależy, gdzie zawinie twój statek. Spróbuj wyrobić w nawyk kochania siebie tak mocno, jak wszystkich pozostałych. Życie to seria sprintów, a nie jeden niekończący się maraton, w którym nawet nie widać mety. Coś się zaczyna, a coś się kończy. Zerwij ze złym traktowaniem, tak jak zrywa się plaster, szybko. Im wolniej będziesz to robić tym bardziej będzie piec. Przy zmianach zawsze coś będzie boleć, serce lub mózg. Od CIEBIE tylko zależy co będzie boleć bardziej.
Powodzenia







Co fakt to fakt. Jadąc na porodówkę z drugim dzieckiem tylko się martwiłam,żeby skurcze nie postępowały za szybko, bo mężulek nie zdąży odwieść starszaka do przedszkola. Podczas skurczy jeszcze raz wertowałam torbę, włączyłam pranie, uprasowałam zaległości.Na końcu obudziłam męża i powiedziałam,że rodzę.
OdpowiedzUsuńMusimy pamiętać, że najlepiej znaleźć co, jakieś zajęcie,które będzie dawało nam niszę do samorealizacji. Coś przy czym osiągasz stan "flow" czyli relaks,nie myślenie o obiadach,dodatkowych zajęciach. Daj sobie czas na to aby "MIEĆ DLA SIEBIE CZAS".
Zapisz w kalendarzu spotkanie z samą sobą.
Znakomicie napisane :D
OdpowiedzUsuń